24 MAJA 2024

Dzień 8: CHINGUETTI

Z samego rana wjechaliśmy do Chinguetti i udaliśmy się prosto do miejscowej biblioteki Al Ahmed Mahmoud. Jest to jedna z kilku miejscowych bibliotek, które były głównym powodem wpisania Chinguetti (po polski Szynkit) na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Szynkit był dawniej stolicą Mauretanii i wtedy terytorium to nosiło nazwę państwa Chinguetti. Dopiero w 1899 roku Francuzi nadali swojej kolonii nazwę Mauretania. Dodatkowo warto wspomnieć, że w czasach przedkolonialnych Chinguetti było siódmym najważniejszym miastem na szlaku pielgrzymkowym do Mekki.

Biblioteką Al Ahmed Mahmoud powstała w XVII wieku cały czas opiekuje się jedna rodzina. Jej głową jest obecnie Mohammed Habbot, którego poznaliśmy osobiście i który opowiadał nam tego dnia o zbiorach bibliotecznych. Najstarszy w zbiorach jest XIII wieczny egzemplarz Koranu, za który swego czasu pewien amerykański turysta oferował panu Habbot ok. 3 miliony dolarów i dom w Miami. Szczęśliwie właściciel biblioteki nie skorzystał tej propozycji i stara księga dalej znajduje się w Mauretanii.

Rozmawialiśmy również o historii kraju i miejscowych zwyczajach. Dużo czasu poświęciliśmy tzw. „force feeding”, czyli przymusowemu karmieniu małych dziewczynek słodzonym mlekiem wielbłądzim, aby przytyły i stały się kobietami o obfitych kształtach. Historycznie istnieją cztery powody przekarmiania dziewczynek. Po pierwsze, takie kobiety uznawane są za piękne, po drugie jest to objaw bogactwa rodziny, po trzecie uważana się je za silne i płodne. Najważniejszy jest chyba jednak czwarty, bardzo praktyczny powód – otyłą kobietę ciężko porwać na wielbłądzie do innego plemienia. Jeśli dziewczynka odmawia spożywania wielbłądziego mleka, ojciec ma prawo, przy użyciu specjalnego drewnianego narzędzia, boleśnie szczypać ją po rękach, aby wymusić posłuszeństwo.

Po wizycie w bibliotece pospacerowaliśmy wąskimi, piaszczystymi uliczkami miasta. Wzdłuż uliczek znajdowały się stopniowo pochłaniane przez pustynię mury opuszczonych domostw tzw. starej części Chinguetti. Nad starym miastem ciągle góruje wieża meczetu – symbol miasta, który możemy zobaczyć na większości zdjęć z Mauretanii. Niestety również do tego meczetu nie można było nam wejść.

Zupełnie inna jest, nowa, obecnie zamieszkana część miasta. Dominują w niej ubogie, ale jak na panujące tu warunki, zadbane budynki. Od czasu do czasu można dostrzec prawdziwą rezydencję, często zdobioną np. granitowymi fasadami.

W porze lunchu czekała na nas niespodzianka. Udaliśmy się do pięknego, porośniętego przez palmy ogrodu, gdzie znajdował się mały okrągły „basen”. Kierowcy napełniali go wodą przez dłuższy czas. Myślałem, że ten basen to rodzaj zbiornika retencyjnego, z którego nawadniane są drzewa i korzystając z gościny w ogrodzie wyświadczamy przysługę właścicielowi. Jak się jednak okazało, był to zbiornik kąpielowy. Po obiedzie mogliśmy wszyscy zanurzyć się w tym mini basenie po szyje i schłodzić rozgrzane ciała. Nic chyba tak nie relaksuje na Saharze, jak możliwość skorzystania z kąpieli przez dwa dni z rzędu.

Wieczorem tuż przed zachodem słońca udaliśmy się na wielkie wydmy. Wydmy te pochłonęły przed laty najstarszą część Chinguetti. Jedyną pozostałością po niej był minaret starego meczetu.

Zachód słońca obejrzeliśmy w towarzystwie dwóch Amerykanów, pierwszych turystów, z którymi zamieniliśmy kilka słów pośród piasków Sahary. Było to fajne spotkanie, miło jest wymienić się poglądami na temat eksplorowanego kraju z kimś, kto ma zupełnie inną perspektywę i spojrzenie. Tego dnia, jak we wszystkich poprzednich, spaliśmy na Saharze. Wszyscy już do tego przywykli i to polubili.

Kontakt Z NAMI

DANE FIRMY

AfricanFive.com Sp. z o. o.
NIP: 1182261266
REGON: 525184210

SIEDZIBA FIRMY

ul. Traugutta 14
05-870 Błonie
Polska