18 MAJA 2024

Dzień 2: DROGA NADZIEI

18 maja wcześnie rano opuściliśmy Nawakszut. Przedmieścia stolicy są bardzo zaniedbane, ale wzdłuż drogi wyjazdowej oczywiście trwa nieustanny handel. Minęliśmy niezliczoną liczbę małych sklepików oraz największy w kraju targ wielbłądów i wjechaliśmy na drogę zwaną z francuska Route de’l Espoir, czyli Droga Nadziei. Prowadzi ona ze stolicy na wschód, do miasteczka Nema, położonego w pobliżu granicy z Mali. My tak daleko w trakcie tej wyprawy nie zamierzamy dojechać, a naszym dzisiejszym celem jest dotarcie do granicy regionu Tagant.

Jazda w głąb Mauretanii jest spowalniana przez obowiązkowe meldowanie się na tzw. check pointach. Dzisiejszego dnia zatrzymujemy się w ponad dwudziestu takich punktach. Check pointy usytuowane są przede wszystkim na obrzeżach miast, chociaż czasami pojawiają się i na zupełnych pustkowiach. Wizyta w takim punkcie kontrolnym wymaga zameldowania się i zostawienia kopii naszych paszportów. Taka procedura ułatwia podobno zlokalizowanie turystów w sytuacjach zagrożenia. Do opuszczenia granic administracyjnych Nawakszut, meldowaliśmy się na punktach kontrolnych aż trzy razy. Docierając do każdego kolejnego check pointu, śmialiśmy się, że Bouh musiał wydrukować kilka kilogramów dokumentów, aby mieć ich wystarczającą ilość do rozdawania.

Po drodze zatrzymaliśmy się w niewielkim miasteczku. Kierowcy zrobili tam dodatkowe zakupy. Kupili poduszki, krzesełka turystyczne oraz zapasy żywności i wody. Kiedy zjedziemy z Drogi Nadziei na pustynię o zakup czegokolwiek będzie dużo trudniej. Z racji tego, że z Nawakszut wyjechaliśmy bez śniadania, kupiliśmy od przydrożnych sprzedawców świeże bagietki i jakieś bułki nadziewane warzywami. Pyszne pieczywo to spuścizna francuskich kolonizatorów, chrupiące bagietki można nabyć w niemal każdej wsi czy miasteczku. W czasie następnych dni bardzo często będziemy je zamawiać bezpośrednio w lokalnych piekarniach.

Po 260 km docieramy do miasteczka Aleg, stolicy regionu Al-Barakina. Zajeżdżamy tam do przydrożnej restauracji. Restauracja to w zasadzie zadaszony taras, wyłożony tradycyjnymi dywanami oraz siennikami, na których można się położyć i odpocząć od upału. W tym miejscu zjedliśmy pierwszy lunch na naszej trasie. Był to ryż wymieszany z kawałkami warzyw i wielbłądziego mięsa. Ryż z warzywami był bardzo smaczny, a mięso wielbłądzie mocno twarde i trudne do przeżucia. Sjestę skończyliśmy około 15:00, kiedy upał stał się słabszy i temperatura spadła do około 40 stopni Celcjusza.

W Aleg opuścilismy Route de’l Espoir i skierowaliśmy się na północny wschód w kierunku historycznego miasteczka Nbeika. Droga była w dalszym ciągu asfaltowa, dzięki czemu tego dnia udało nam się przejechać około 500 km. Wczesnym wieczorem rozpoczęliśmy poszukiwania miejsca odpowiedniego do rozbicia biwaku. W tym celu zjechaliśmy z asfaltu na grząskie piaszczyste wydmy i Abdulaj zakopał w piachu swoją Toyotę Hilux. Wykopanie samochodu i wypchnięcie samochodu zajęło nam dobrych kilkadziesiąt minut, dlatego kilka chwil później, w okolicach jakiejś wioski zatrzymaliśmy się na postój. Byliśmy tylko kilkanaście kilometrów od Nbeika. Chcieliśmy szybko rozbić obóz i nacieszyć się pierwszym zachodem słońca na Saharze.

Kiedy my rozbijaliśmy proste chińskie namioty, Tayeb, Abdulaj i Boubekar przygotowali kolację. Posiłki przyrządzane przez naszych kierowców zawsze były bardzo proste, ale wyjątkowo smaczne. Tego wieczora zjedliśmy makaron z wołowiną, ziemniakami i marchewką w jakimś lokalnym sosie.

Ten dzień u wszystkich z nas wywołał ekscytację, dlatego długo jeszcze rozmawialiśmy przy herbacie pod rozgwieżdżonym niebem. Bardzo łatwo wypatrzyć było poszczególne konstelacje, np. Mały i Wielki Wóz oraz Gwiazdę Polarną. Bezchmurne noce na Saharze to chwile, kiedy w pełni można cieszyć się blaskiem księżyca i gwiazd. Tego dnia spotkała nas jeszcze niespodzianka przygotowana przez Elona Muska, jakby specjalnie dla nas. W pewnym momencie ciemnogranatowe niebo rozświetliły lecące z dużą prędkością satelity systemu Starlink. Nikt z nas tego się nie spodziewał, co niektórzy czytali o nich, ale tego majowego wieczora widzieliśmy je wszyscy. Był to niesamowity akcent, który zakończył pierwszy dzień naszej podróży bezdrożami Mauretanii.

Kontakt Z NAMI

DANE FIRMY

AfricanFive.com Sp. z o. o.
NIP: 1182261266
REGON: 525184210

SIEDZIBA FIRMY

ul. Traugutta 14
05-870 Błonie
Polska