Poranek, który mroził krew w żyłach

Dzień w Parku Narodowym Kafue rozpoczął się od zaskakująco zimnego poranka. Termometr wskazywał zaledwie 9°C, a my, skuleni w naszych kurtkach, marzliśmy podczas jazdy przez sawannę. W takich warunkach zamknięty Land Cruiser okazałby się nieoceniony – w odkrytym samochodzie wiatr przeszywał na wylot, a temperatura odczuwalna spadała jeszcze bardziej. Każdy podmuch przypominał, że afrykańskie poranki potrafią być równie surowe, co piękne.

Zimno ustąpiło miejsca gorączce emocji, gdy na naszej drodze pojawił się samotny młody słoń. Zwierzę, wyraźnie zaniepokojone obecnością samochodu, nagle ruszyło w szarżę. Przez kilka sekund wszyscy wstrzymaliśmy oddech, obserwując, jak potężne zwierzę zbliża się do nas z niepokojącą determinacją. Na szczęście, po chwili słoń zatrzymał się i oddalił w busz, pozostawiając nas z przyspieszonym biciem serca.

Wkrótce potem zatrzymaliśmy się na krótką przerwę toaletową. Wszyscy po kolei – łącznie z przewodnikiem – udali się za samochód, by skorzystać z chwili prywatności. Kiedy ruszyliśmy dalej, po przejechaniu zaledwie 30 metrów, zobaczyliśmy że w trawie leżało stado dziewięciu lwów: trzy samice i sześć młodych. Świadomość, jak blisko byliśmy tych drapieżników, sprawiła, że poczuliśmy prawdziwą ulgę – i wdzięczność za szczęście.

Wśród lwów spędziliśmy kilkadziesiąt minut i przejechaliśmy kilkaset metrów dalej na bezpieczną polanę, gdzie zatrzymaliśmy się na odpoczynek.

Po krótkiej przerwie kawowej ruszyliśmy dalej. Tuż za pierwszym zakrętem czekała na nas kolejna niespodzianka: samotny lampart, który majestatycznie przeciął naszą drogę. To spotkanie, choć krótkie, było jednym z tych, które zostają w pamięci na zawsze.

Niedługo potem natrafiliśmy na zepsuty samochód safari, w którym utknęła grupa dziesięciu turystów. Z pomocą przewodnika odholowaliśmy pojazd w bezpieczne miejsce, z dala od lwów i lampartów, by pasażerowie mogli spokojnie poczekać na wsparcie.

Przedpołudnie zakończyliśmy lunchem na malowniczej wysepce położonej na rzece Kafue. To idealny moment, by przybliżyć kilka faktów o tej niezwykłej rzece. Kafue jest najdłuższą rzeką w całości płynącą przez Zambię, a jej długość wynosi około 1 600 kilometrów. Stanowi kluczowe źródło wody dla rolnictwa i przemysłu, szczególnie dla hydroelektrowni, które czerpią z niej energię. Rzeka ta to bioróżnorodny ekosystem – można tu spotkać hipopotamy, krokodyle, liczne gatunki ptaków i ryb. Kafue odgrywa zatem ogromną rolę zarówno w gospodarce, jak i w przyrodzie Zambii.

Druga część dnia to rejs po Kafue – wśród hipopotamów i krokodyli, które leniwie wygrzewały się na brzegach. Woda lśniła w promieniach popołudniowego słońca, a my chłonęliśmy widoki i dźwięki dzikiej przyrody. Dzień zakończyliśmy zachodem słońca, sącząc drinki na wysepce i wspominając wszystkie emocje, które przyniósł nam ten niezwykły dzień w sercu Zambii.

Facebook
Twitter
LinkedIn
Dlaczego podróżnicy wybierają AfricanFive?