Pierwszy dzień w Mauretanii. Do stolicy należy dotrzeć albo dnia poprzedniego, albo pierwszego dnia z rana, żeby mieć czas jeśli nie na zwiedzanie miasta to na niezbędną logistykę – wymianę walut, zakup karty SIM, odprawa z przewodnikiem.
Jeśli przylecicie dzień wcześniej – dodatkowy nocleg zawarty jest w cenie wyprawy.
Tego dnia zwiedzimy Fish Market, zobaczymy Meczet Saudyjski i przejdziemy się po mieście. Zwiedzanie Muzeum Narodowego zostawiamy na ostatni dzień pobytu – lepiej do niego pójść z bagażem doświadczeń po podróży – będziecie wiedzieć co oglądacie na skromnych wystawach.
Wyjedziemy z samego rana, żeby pod wieczór dotrzeć w okolice miasta Nbeika. Jeśli tego dnia na obrzeżach Noaukchott będzie działał Targ Wielbłądów zatrzymamy się na chwilę, żeby go obejrzeć. W okolicy miasteczka Aleg zatrzymamy się na sjestę i lunch. Jest to dzień dojazdowy do wrót Sahary. Po dotarciu na miejsce rozbijemy obóz na pustyni pod gwiazdami, a kucharz przygotuje dla na posiłek.
Dzień zaczniemy od zwiedzenia miasteczka Nbeika, gdzie zatrzymamy się przy ruinach francuskiego fortu, który miał istotne znaczenie w czasach kolonialnych. Następnie ze wzgórza górującego nad miastem będziemy podziwiać jego panoramę. Po drodze do Tidjikja zatrzymamy się jeszcze w oazie Matmata. Jest to zbiornik wodny, który będziemy oglądać ze szczytów górujących nad nim skał. W przy odrobinie szczęścia w jeziorku będzie można wypatrzyć sylwetki pływających krokodyli. Na biwak zatrzymamy się w okolicach Tidjikja, stolicy regionu Tagant.
Tego dnia przejedziemy do średniowiecznego i odizolowanego miasta Tichitt, niegdyś zamieszkałego przez 6000 osób. Tichitt jest miastem wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Obecnie jest to raczej miasto duchów. Nad miastem góruje meczet, który jak stare domy zbudowany jest z lokalnego kamienia. W Tichitt odwiedzimy bibliotekę El Vaghih Mhamed, w której znajdują się stare księgi pisane w języku arabskim. Najstarszy egzemplarz Koranu tam przechowywany pochodzi z XII wieku. Biwak rozbijemy na obrzeżach miasta.
Z samego rana udamy się do miasteczka Akreijit, położonego ok. 50 km od Tichitt. Akreijit składa się z nowego, zamieszkałego obecnie miasta, oraz położonych na wzgórzu ruin starego miasta. Na tym wzgórzu będziemy mogli podziwiać prehistoryczne malowidła naskalne sprzed 4000 lat. Z Akreijit pojedziemy w kierunku lokalnej „kopalni soli”, gdzie wydobywana jest ona rękoma i pakowana do worków. Biwak rozbijemy gdzieś po drodze w kierunku Tidjikja.
Wyruszamy w kierunku urokliwego miasteczka Rachid. Po drodze zatrzymamy się w Tidjikja aby zobaczyć grób Xaviera Coppolaniego, który był francuskim gubernatorem kolonii w Mauretanii. Zabicie w 1905 roku Coppolaniego jest istotnym elementem budowania tożsamości narodu mauretańskiego. Historii o tym jak został on zabity przez bohatera narodowego Sidi Seghir Ould Moulay Zeina wysłuchamy na miejscu. Zatrzymamy się potem w miasteczku Rachid, gdzie pójdziemy na spacer jego uliczkami, przyglądając się codziennemu życiu mieszkańców. Na koniec dnia rozbijemy biwak w pobliżu tego miasteczka.
Z rana wyruszymy w kierunku oazy Terjit. Czas dojazdu zależał będzie od warunków drogowych, niemniej naszym celem będzie dotarcie tam jak najwcześniej. Oaza Terjit to swoisty lokalny kurort, miejsce niespotykane gdzie indziej na Saharze. Niewielkie jeziorko i wypływająca z niego malutka rzeczka nawadniają najbliższą okolicę, która charakteryzuje się bujną roślinnością. Można tu spotkać okolicznych mieszkańców odpoczywających w wodzie lub cieniu palm. Następnie udamy się do lokalnej oberży na lunch oraz aby wziąć prysznic. Na koniec zjedziemy do krateru powstałego po upadku meteorytu, gdzie rozbijemy obozowisko.
Z rana odwiedzimy obozowisko Beduinów. Tutaj będzie szansa na zakup oryginalnego rękodzieła. Potem przejedziemy do historycznego miasta Chinguetti. Miasto powstało w 777 roku i do XI wieku rozwinęło się jako ważny ośrodek handlowy. Wpisane jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W starej dzielnicy Chinguetti znajduje się pięć ważnych bibliotek z rękopisami tekstów naukowych i Koranu, z których wiele pochodzi ze średniowiecza. Odwiedzimy jedna z tych bibliotek, a następnie przejdziemy się po miasteczku. Po sjeście pojedziemy w miejsce, gdzie kiedyś znajdowała się najstarsza część Chinguetti, obecnie pozostały tam tylko ruiny meczetu, reszta miasta została pochłonięta przez pustynię. Zachód słońca będziemy podziwiać z imponującej wydmy.
Pojedziemy do historycznego miasta Ouadan. Tym razem nie będziemy zwiedzać bibliotek, ale skupimy się na starym mieście, również wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przejdziemy się wąskimi uliczkami miasta i poznamy jego historię.
Potem pojedziemy do Struktury Richat. To okrągła, przypominająca krater struktura geologiczna na Saharze, składająca się z kilku pierścieni. Ma niewyjaśnione do dziś pochodzenie. Mierzy prawie 50 km średnicy i jest doskonale widoczna z kosmosu.
Najpierw przejedziemy z Ouadan do tunelu Choum. Tunel liczy ponad 2km, zwany jest „pomnikiem europejskiej głupoty w Afryce” – zbudowali go w czasach kolonialnych Francuzi, aby uniknąć zależności od Hiszpanii zarządzającej Saharą Zachodnią. Następnie obejrzymy neolityczne malowidła naskalne w górach Amogjar Jest tam osiem grup stylistycznych, od okresu „pasterskiego” po najnowsze graffiti.
Tego dnia będziemy mieli szansę na pierwsze spotkanie z tzw. Train du Desert, najdłuższym pociągiem świata liczącym około 2,5 km długości i składa się z około 200 wagonów. W składzie ma jeden wagon pasażerski, ale praktycznie wszyscy podróżują na wagonach-węglarkach, usadowieni na rudzie żelaza. Na koniec dojedziemy do monolitu Ben Amira. Jest to drugi co do wielkości monolit na świecie po Uluru w Australii.
Z rana przejedziemy do mniejszego monolitu o nazwie Aisha. W 1999 roku kilkunastu artystów o międzynarodowej sławie świętowało tysiąclecie, rzeźbiąc w głazach u podstawy Aïsha. Ryli oni głęboko w kamieniu, tworząc zarówno zwierzęce, jak i abstrakcyjne kształty. Niektóre z dzieł sztuki to instalacje, które wykraczają poza powierzchnię głazu i wykorzystują wiele kamieni w określonych konfiguracjach, aby stworzyć swój efekt.
Po lunchu pojedziemy do Tmeimichat, gdzie jeśli będzie taka możliwość (obecnie firma SNIM wprowadziła zakaz dla turystów) przesiądziemy się do wagonu-węglarki w pociągu żelaznym jadącym nad morze do Nouadhibou. Godzina odjazdu pociągu jest nieznana, możemy oczekiwać na niego nawet do późnej nocy. Jeśli zakaz dalej będzie obowiązywał (będzie wiadomo to wcześniej) samochodami pojedziemy dalej do Nouadhibou. W takiej sytuacji biwak rozbijemy gdzieś po drodze.
Plan naszego dnia uzależniony będzie od tego, kiedy i jak dotrzemy do tego głównego ośrodka ekonomicznego Mauretanii. Po zakwaterowaniu w hotelu naszym minimum programowym na ten dzień są odwiedziny na Cap Blanc – 60-kilometrowym cyplu podzielonym granicą między Mauretanią a Saharą Zachodnią. Obecnie Cap Blanc jest gospodarzem największej zachowanej pojedynczej populacji foki mnichy śródziemnomorskie i jedynym pozostałym miejscem, które nadal wydaje się zachowywać strukturę kolonii. W przypadku dobrej pogody będą szanse na zobaczenie fok. Wieczorem czeka nas spacer po mieście i kolacja w miejscowej restauracji, a jeśli czas pozwoli odwiedzimy również lokalny Fish Market.
Przejedziemy do Parku Narodowego Banc d’Arguin. Banc d’Arguin jest gospodarzem jednej z najbardziej zróżnicowanych społeczności gniazdujących ptaków rybożernych na świecie. Odnotowano co najmniej 108 gatunków ptaków, reprezentujących zarówno krainy palearktyczne, jak i afrotropikalne. Banc d’Arguin jest bogaty w ryby, a rzadka płaszczka rekinia występuje tylko tutaj. Po dotarciu do specjalnego obozowiska (tej nocy spać będziemy w dużych namiotach rozstawionych na plaży) będziemy mieli czas wolny na plaży.
Z samego rana wyjedziemy do wioski rybackiej Iwik, gdzie jeśli pogoda pozwoli wsiądziemy na tradycyjne łodzie rybackie i wypłyniemy w morze. Dopłyniemy do wyspy Tidra, gdzie gniazdują duże ptaki rybożerne.
Potem pojedziemy do Nouamghar. Jest to tradycyjny i aktywny port rybacki, w którym stosowane są starożytne techniki połowowe, w których delfiny są wykorzystywane do otaczania i zbliżania ławic ryb do wybrzeża. Następnie tak zagonione ławice ryb wpadają do sieci. Pochodzenie takiej specyficznej współpracy między ludźmi a delfinami nie jest znane. Obozowisko rozbijemy na dużych wydmach Elmahariyat, na plaży Oceanu Atlantyckiego.
Rano opuścimy nasz ostatni biwak w trakcie tej wyprawy i udamy się do Nouakchott. Do Nouakchott dotrzemy wczesnym popołudniem i nasza przygodę z lokalnym przewodnikiem i kierowcami zakończymy przed Hotelem Hiba, z którego wyruszyliśmy pierwszego dnia. Podróżnicy, którzy tego dnia planują wylecieć do Polski zostaną przetransferowani na lotnisko, pozostali będą mieli czas wolny. Tego dnia rekomendujemy odwiedziny w Muzeum Narodowym. Muzeum ma bardzo skromną ilościowo ekspozycję, ale jest ona na tyle bogata w eksponaty, że wizyta tam zepnie klamrą cały wyjazd.
Tego lub następnego dnia proponujemy wam również spacer do Galerie Zeinart. To miejsce prowadzone przez Portugalkę, można tam obejrzeć i kupić lokalne rękodzieło artystyczne lub obrazy mauretańskich artystów, w tym Mamadou Anne, pierwszego uznanego artysty malarza z tego kraju.
W zależności od godziny wylotu będziecie dysponowali czasem wolnym w mieście. Następnie zostaniecie przewiezieni na lotnisko międzynarodowe w Nouakchott.
Jolanta Klukowska2024-12-25Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. To była niezapomniana wyprawa do Tanzanii. Nie wyobrażam sobie, że można mieć lepszą organizację indywidualną i opiekę na miejscu niż tę, którą otrzymaliśmy od AfricanFive oraz dwóch kluczowych osób: pana Mariusza Jędrzejewskiego i w Afryce Freda Ngowi. Wyjazd od początku do końca był idealnie zaplanowany (to nie byla ofera grupowa, tylko indywidualny wyjazd dla 5 osob), każdy dzień kończył się podsumowaniem i przedstawieniem planu na kolejny. Safari przeszło moje najśmielsze oczekiwania – ta ilość i różnorodność zwierząt, szczęśliwi ludzie afrykańscy, podchodzący z największym respektem do natury, wspaniała kuchnia – naprawdę sprawiły, że chce się tam kiedyś powrócić. Nie wolno robić safari w jeden dzień – to nie ma sensu. Trzeba zanurzyć się w przyrodzie na tydzień, przynajmniej. Mieliśmy możliwość obcowania z tubylcami z dwóch plemion: Hadzabe i Datoga. To było również niezapomniane przeżycie, choć cały czas miało się wrażenie, że bierze się udział w jakimś performansie. Nam, tak skrajnym "zachodnim" ludziom, wydaje się, że robimy wszystko dobrze, a tam, na sawannie w okresie suszy, można przeprogramować mózg. Pan Mariusz i Fred z wielką pieczołowitością dobierają przewodników. AfricanFive wspiera lokalnych pracowników. W każdym campie, w którym nocowaliśmy w parkach narodowych, panowała rodzinna atmosfera. Można pisać jeszcze wiele dobrych słów i tylko dobrych. Ja polecam każdemu wyprawę do Afryki z tą firmą, bo to firma nietuzinkowa, na poziomie, dbająca o ludzi i kraj, który się odwiedza. Jeśli ktoś chce plażę, drinki z palemkami i zdjęcia w mediach społecznościowych, to może nie ten kierunek, ale jeśli ktoś chce poznać, jak żyje Afryka, jak może być szczęśliwa fauna afrykańska z minimalną ingerencją człowieka i zrobic zdjecia na miare National Geographic, to jesteście na pewno we właściwym miejscu. Ja na pewno kiedyś tam wrócę. Michal Dabkowski2024-11-26Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. Byliśmy na wyprawie po Tanzanii z African Five, i to był najlepszy wyjazd na jakim kiedykolwiek byłem. Calosc była świetnie zorganizowana i ogarnięta, od hoteli, jedzenia i destynacji po drobiazgi jak karty sim, polecone stragany przy drodze. Najlepszym elementem wyjazdy było jednak ludzie, zarówno Monika, Mariusz i Freddy z African Five, jak i lokalni ludzie z którymi współpracują, i rozwnież inni wyjazdowych - wszyscy byli tak otwarci, że po długim dniu wcale nie chciało się iść spać, tylko siedzieć razem. Tanzania na pewno nie była moim ostatnim wyjazdem z nimi, polecam z całego serca!! Daniel Zarembski2024-10-31Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. 19 października zakończyliśmy naszą wyprawę " Zakochaj się w Tanzanii" organizowaną przez AfricanFive. Jesteśmy pod dużym wrażeniem ogólnej organizacji, programu, doboru miejsc noclegowych( noce w logach w Serengeti niezapomniane). Fantastyczna obsługa na miejscu, opiekun/ przewodnik Fredy 10/10. Mega gość. Właściciel p.Mariusz byl z nami w stałym kontakcie i zawsze służył pomocą. Profesjonalne podejście i pełne zaufanie. Wraz z żoną bardzo polecamy firmę AfricanFive i napewno skorzystamy jeszcze z ich usług. Ania Olszewska2024-10-01Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. Wyprawa przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Ilość i różnorodność zwierząt bytujących na jednym terenie była oszałamiająca. W ciągu bardzo intensywnych 10 dni odwiedzilismy 3 parki, weszliśmy na wulkan Ol Doinyo, pływaliśmy pod przepieknym wodospadem, mieliśmy czas na poznanie życia kilku plemion. Poznałam Afrykę w jej niesamowitej różnorodności. Pojechałam z African Five - firmą o której nic wcześniej nie słyszałam i nie znałam nikogo. Organizator był niezwykle pomocny na każdym etapie przygotowań do wyprawy, chętnie służył dobrą radą, i stwarzał dobrą atmosferę. Mimo intensywności wyprawa została świetnie zorganizowana. To był cudowny czas. Zdecydowanie polecam. Ania i Wojtek2024-09-30Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. Polecamy, zdecydowanie ;-) Wróciliśmy z wyprawy do Tanzanii nieco ponad tydzień temu. Wyjazd przerósł nasze oczekiwania pod każdym względem. Doskonała organizacja, super atmosfera, bardzo bogaty program zrealizowany w 100%. Zaangażowani organizatorzy, świetni lokalni przewodnicy, dobre warunki w lodgach, smaczne jedzenie i mnóstwo atrakcji sprawiły, że wspominamy ten wyjazd z ogromną satysfakcją, a nasz apetyt na eksplorowanie Afryki tylko się zwiększył. Anna Danuta2024-09-25Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. Kilka dni temu wróciłam z Tanzanii, wyjazd organizował AfricanFive. Nie był to mój pierwszy wyjazd do Afryki. A ta wyprawa, to fascynujące doświadczenie. Każdy dzień to obcowanie z dziką przyrodą, dzikimi zwierzetami, widzielismy ich cale mnóstwo. Wyjątkowe spotkania z lokalną ludnością, poznawanie lokalnej kultury, tradycji i kuchni. A do tego noclegi w przepięknych miejscach. Jestem ciągle pod wrażeniem. Dominik Lizura2024-09-22Trustindex sprawdza, czy pierwotnym źródłem recenzji jest Google. Parę dni temu zakończyłem swój pierwszy wyjazd do Tanzanii, a już planuję kolejny. Pomijając fakt, że Afryka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, do mojej decyzji o powrocie na pewno przyczynili się także organizatorzy. Już na pierwszy rzut oka widać, że to osoby z ogromną pasją. Afryka nie należy do najłatwiejszych miejsc do planowania i organizacji, ale mimo bardzo rozbudowanego planu, wszystko udało się dopiąć.