31 MAJA 2024

Dzień 15: Na rybach i na wydmach

Po skromnym śniadaniu w Arkeiss ruszyliśmy na dalszą eksplorację Parku Narodowego Banc d’Arguin. Obraliśmy kierunek na rybacką wioskę Iwik. Tam mieliśmy wsiąść do tradycyjnej mauretańskiej pirogi i pożeglować w kierunku wyspy Tidra, gdzie znajdują się stanowiska lęgowe dużych ptaków rybożernych.

Na wjeździe do tej osady leży wyeksponowany na piasku szkielet sporej wielkości wieloryba. Sama wieś Iwik wygląda natomiast przerażająco ubogo. Sklecone z byle czego chatki kołysały się na silnym wietrze. Matki z małymi dziećmi na rękach uciekały do tych domków przed ciekawskimi spojrzeniami obcych i przed obiektywami aparatów fotograficznych.

Z uwagi na silny wiatr musieliśmy zaczekać na Ahmeda, właściciela łodzi, którą mieliśmy popłynąć, aby dowiedzieć się, czy żeglowanie przy takiej pogodzie będzie w ogóle możliwe. Po kilkunastu minutach, w towarzystwie biegnących dzieciaków, na wybrzeże przyjechał Ahmed. Prowadził lśniący nowością, niebieski, trzykołowy chiński skuter przeznaczony do przewozu towarów. Wszystkie metalowe elementy oraz siedzisko ciągle były zafoliowane, aby jak najdłużej utrzymać ten blask świeżości. Był to jedyny mechaniczny pojazd we wsi i Ahmed promieniał z dumy. Jak powiedział, ten skuter kosztował go ok 2,5 tys EURO.

Po kurtuazyjnych oględzinach pojazdu wskoczyliśmy do łodzi i wypłynęliśmy w morze. Pirogą sterowali dwaj młodzi chłopcy, którzy z wielką wprawą zmieniali położenie żagla względem wiatru. Niestety wiało coraz bardziej i ze względów bezpieczeństwa musieliśmy zrezygnować z dopłynięcia na wyspę. Z oddali widzieliśmy tylko pojedyncze ptaki latające nad wysepką.

Obiad mieliśmy zaplanowany w jakimś lokalnym „ośrodku wczasowym”. Składało się na niego kilkanaście malutkich niebieskich domków kampingowych, jeden domek będący restauracją i jeden pełniący rolę świetlicy. Spacerując brzegiem morza od przystani rybackiej do tego „ośrodka” byliśmy świadkami niezwykłego zjawiska. Setki, o ile nie tysiące fioletowych krabów, wyczuwając drgania piasku pod stopami ludzi, uciekało w kierunku oceanu. Kiedy się zatrzymywaliśmy wracały na piach, kiedy ruszaliśmy, ponownie biegły w kierunku wody. Takiej ilości krabów w jednym miejscu nie widziałem nigdy.

Pod wieczór dotarliśmy do kolejnej wioski rybackiej – Nawamghar leżącej w pobliżu przylądka Ras Timinis na południowym krańcu Banc d;Arguin. Tam byliśmy świadkami niezwykłego spektaklu. Do brzegu podpłynęła wracająca z połowu piroga. Kilku rybaków przeładowywało ryby z łodzi na brzeg. Na brzegu wysypywali je z sieci na piach i jeden z mężczyzn sortował je według gatunków. Najwięcej było młodych rekinów. Jak się dowiedzieliśmy, tego dnia złowiono cztery gatunki rekinów, w tym kilka sztuk znanych, jako ryba-młot. Następnie ryby, dwukołowym powozem zaprzężonym w osiołka, przewożono do stojących dalej chat. Stamtąd zostaną przetransportowane na targi w większych miejscowościach jak Nawazibu i Nawakszut.

Nasze ostatnie obozowisko namiotowe na trasie wyprawy rozbiliśmy na wysokich nadmorskich wydmach o nazwie Elmahariyat. Jak powiedział Bouh, jest to ulubione miejsce biwakowe pracowników amerykańskiej ambasady w Mauretanii. Sam niejednokrotnie pilotuje wycieczki z ambasady na tą właśnie wydmę. Przyjeżdżają tu wtedy wszyscy pracownicy z całymi rodzinami na jednodniowy piknik. Tego wieczora żegnaliśmy się z bezdrożami Mauretanii, przy wietrznej pogodzie. Był to zupełnie inny wieczór niż ten, kiedy zaczynaliśmy naszą przygodę. W odróżnieniu od pierwszego wieczora było chłodno, a w oddali szumiały fale Oceanu Atlantyckiego. A gdzieś w pobliskich krzakach czaiły się wilki pustynne, o czym mieliśmy dowiedzieć się następnego poranka.

Kontakt Z NAMI

DANE FIRMY

AfricanFive.com Sp. z o. o.
NIP: 1182261266
REGON: 525184210

SIEDZIBA FIRMY

ul. Traugutta 14
05-870 Błonie
Polska